„Opowieści żywiołaka” to miejsce, gdzie odpoczniesz, czytając historie całkiem fantastyczne.

Żywiołak to latający okręt. Ta fantastyczna maszyna była świadkiem niejednej przygody, niebezpieczeństw i wzruszeń. Pochodzi z opowieści, którą napisałem dawno temu, a która od zawsze bardzo dobrze mi się kojarzyła. I stąd nazwa bloga
Żywiołak to latający okręt. Ta fantastyczna maszyna była świadkiem niejednej przygody, niebezpieczeństw i wzruszeń. Pochodzi z opowieści, którą napisałem dawno temu, a która od zawsze bardzo dobrze mi się kojarzyła. I stąd nazwa bloga.
Pisanie przychodzi mi z łatwością, przynosi ulgę i daje wytchnienie od problemów dnia codziennego. Nie mogę powiedzieć, aby te problemy były szczególnie dotkliwe. Ot, normalne, czasem błahe, czasem paraliżujące, jak to w życiu. Niezależnie od ich natężenia, stukot klawiatury pomaga ułożyć wszystko w głowie. Potem te słowa trafiają „do szuflady” (czyli zostają na dysku), czasem jednak powędrują wartkim strumieniem kilobajtów do paru osób. Przyznam, że prócz rodziny i najbliższego grona znajomych, których czasem subtelnie obliguję do kontrolnego czytania, niewiele osób widziało to, co napisałem. Zatem poczuwam się do bycia jednym z wielu takich. Ale wreszcie potrzeba uzewnętrznienia przeważyła.
Czy uda się publikować regularnie, aby utrzymać kontakt z odbiorcami? Tego nie mogę obiecać. Mogę natomiast obiecać, że wszystkie historie, które tu znajdziecie, były napisane chętnie, z pasją, nic z musu. Wszystkie wykwitły w mej osobistej głowie, inspirowane życiem, grami i własnymi przygodami, a przede wszystkim, napędzane wyobraźnią.
Szymon vel Siwy