Po Allensternie

No i stało się. Po miesiącach wytężonej pracy larp się odbył. I choć nie bylo łatwo, to imprezę możemy uznać za udaną.

Nie da się ukryć – Allenstern był jedną z najbardziej wymagających i jednocześnie satysfakcjonujących przygód, jakie przyszło mi współtworzyć. Setki godzin pracy, niezliczone dokumenty fabularne, postaci, intrygi i sieć powiązań tak gęsta, że sama mogłaby stanowić podstawę do obszernej powieści. I choć wszystko to powstawało w zaciszu biurka – tysiące znaków ze spacjami, linia po linii, w spiekocie ekranowego światła – to prawdziwe życie nadeszło dopiero wtedy, gdy przybyli gracze.

Fotografia w wykonaniu Rekografia

Już w czwartek wieczorem, po otwarciu bram Kiel, świat gry ruszył z impetem. Spotkania, sojusze, negocjacje, śledztwa, napaśc kultystów, piękny i kolorowy korowód przebierańców karnawałowych – sceny, które dotąd istniały tylko w mojej głowie, zaczęły się materializować w rozmowach przy ogniu i spojrzeniach przez ramię.

Piątek przyniósł deszcz. Deszcz i błoto, które zamieniały ścieżki w pułapki, a rozmowy w przyciśnięte do ściany wyznania. A mimo to – albo właśnie dlatego – fabuła zatoczyła jeszcze szersze kręgi. Gracze ruszyli w wir śledztw, intryg i bitewnych starć, nie zważając na trudności. Ożywiali to, co wcześniej było jedynie opowieścią, nadając temu realny, emocjonalny ciężar. Słowa zamieniały się w decyzje, decyzje w czyny, a czyny w legendy.

W sobotę – mimo niesprzyjającej pogody – opowieść trwała dalej. Ulice Kiel dygotały od emocji. Wydano wyroki. Zapadły decyzje, które zmienią losy Imperium. A potem nadeszło oblężenie. Zimne, dramatyczne, pełne napięcia. Finał, który zderzył wszystkie nici fabularne i pozwolił im się przeciąć.

Chcę podziękować Wam – graczom – za serce, jakie włożyliście w każdą scenę. Za to, że nie baliście się grać głęboko, emocjonalnie, odważnie. Dzięki Wam Allenstern: Ogrody Śmierci był nie tylko grą, ale żywym organizmem – światem, który oddychał, krwawił i marzył.

I dziękuję całemu zespołowi organizacyjnemu – za profesjonalizm, czujność i wspólne tworzenie czegoś większego niż suma naszych działań. Bez Was ten świat nigdy nie wyszedłby poza tekst.

Allenstern był opowieścią pisaną przez wielu. A każda z jej liter warta była deszczu, błota i nieprzespanych nocy. A na zakończenie pierwsza galeria zdjęć z imprezy w wykonaniu Rekografia.

Galeria zdjęć w wykonaniu Rekografia.

Nekromanta wyłazi z grobu. Fotografia w wykonaniu Rekografia

Będą jeszcze kolejne galerie, które również tutaj udostępnię. I to na razie tyle. Na pewno wrócę do tematu, opowiem Wam nieco więcej o przebiegu prac, o samym procesie tworzenia fabuły, o wątkach itd. Ale nie dziś. Dziś trzeba powoli wracać do życia. A skoro bitewny pył już opadł, będę mógł wrócić do publikowania opowiadań na stronie. Niedługo wrzucę kolejne pt. „Rozmowa w dwóch językach”, a potem short pt. „Jedynka”. Oba to gatunkowo SF, do którego z przyjemnością powrócę po miesiącach nurzania się w warhammerowym fantasy.

Na koniec przypomnę tylko, że jeśli czas na „Opowieściach Żywiołaka” spędziliście miło, a opowiadania były satysfakcjonujące, możecie postawic mi kawę.

Dziękuję Wam bardzo!

Dodaj komentarz